Bunt w Dolinie Muminków

Mamusia Muminka się buntuje.

Wszystko co sobie "zakłada" spala na panewce.
Tatuś Muminka, ma wszystko czego ONA chce, czego ONA pragnie.
Wymarzoną prace, wolne weekendy, możliwości rozwoju.
Ale On tego nie docenia, nie docenia tego tak jak ONA by doceniała

"Moje drogi nie są waszymi" (Iz.55, 8-9)

Ona ma za to pracę taką, przed która uciekała latami.
Musi wstawać bardzo wcześnie, późno wracać.
Spędzać weekendy w pracy, bez czasu spędzonego z Tatusiem.
Zostawać samotnie w domu, kiedy Tatuś jest w pracy.

Oni muszą zrezygnować z imprez, wyjazdów ze znajomymi,
bo ONA po prostu jest zmęczona.
Nawet sex nie jest ten sam.
Jej się wydaje, że Ktoś ją przeklął. bo przecież to wszystko jest" niemożliwe."

 "choć wielokrotnie ich uwalniał , oni nadal trwali w swym buncie, aż zostali upokorzeni przez własne grzechy (Ps. 106,43)

Łatwiej jest myśleć, że ktoś nas przeklął, że nie wykorzystało się jakiejś szansy i teraz jest tak, nie inaczej. Łatwiej pomyśleć, że jest się do niczego, że tak już musi być. Że to się nie zmieni.
Dużo łatwiej jest tak uciekać, niż pomyśleć, że może tak właśnie ma być. Że  dane sytuacje muszą nas czegoś nauczyć, w czymś zahartować, a nawet trochę upokorzyć, bo za bardzo kręcimy nosem.

Nie jesteś już małym dzieckiem, wartości się zmieniły. Musisz wiedzieć, co Cię wzmacnia co zabija.
Co jest dla Twojego dobra, nawet wtedy kiedy nie rozumiesz. Szczególnie wtedy. Nigdy nie wiesz co przyniesie przyszłość.

"jestem spragniony Boga żywego!" (Ps. 42,3)

Kluczem do takich sytuacji jest WIARA.
Ale nie taka zwykła. ona na pewnym etapie już nie wystarcza.
Potrzebna jest Żywa Wiara.
Taka która stawia Nas w Prawdzie.
A co to jest Prawda?
To stan w którym mówimy jak czujemy, w danej sytuacji.
Nasze łzy, kiedy nie możemy mówić,
Nasz wzrok utkwiony w jeden punkt.
Nasze zaciśnięte pięści
Nasz bunt.

Ale wszytko to wycelowane w konkretną ŻYWĄ OSOBĘ,
która wie, rozumie, czuję zawsze bardziej i zawsze mocniej niż MY.
Przylgnąć, myślą, aktem strzelistym, wzrokiem, ciszą, obecnością, buntem.
ŻYWO.

Szukałam współczucia, zrozumienia u ludzi.
Człowiek Cię nie zrozumie, nawet jakby chciał, On zawsze będzie patrzył na Ciebie SWOIMI  "oczami" SWOIMI doświadczeniami, SWOIM tokiem myślenia.
A Ty zaczniesz po prostu gnić, z coraz większej zgryzoty.

Kiedy leżałam po starcie dziecka,  w szpitalu, odmawiałam jedną modlitwę.
"Ojcze Nasz"  i prosiłam Go by nie pozwolił mi od siebie odejść.

Tatuś Muminka, ma pracę. Dobrą, stałą. Rozwija się w niej po swojemu. Jest zadowolony.
Ona nie musi się martwić, że On nie ma pracy, że siedzi sam w pustym domu, Że się zamartwia.
Mamusia, ma potrzebną, stałą prace, a że nie taką jak jaką by chciała.... cóż, zawsze może szukać dalej.
Nie muszą się martwić czy wystarczy im do końca miesiąca.
Uczą się organizować czas, nie marnują go jak dawniej.
Planują.
Mamusia pokonuje swoje lęki, i przezwycięża swoje niedowartościowanie.
Tatuś, zaczyna doceniać bardziej Jej obecność w domu i to co dla Niego robi, a ONA to widzi :)
Dojrzewają.
Za dwa tygodnie planują znów powiększyć rodzinę, a Ona już nie musi się martwić umową zleceniem,
Chroni ją prawo i może iść od razu na zwolnienie, które jest płatne!
Idą do przodu, czy to naprawdę, aż tak mało?

Mamusiu Muminka, odpowiedz sobie, proszę?



Komentarze

Popularne posty